Do pulp fiction dokłada się zrzucanie staruchów z lodowca. Trudno jednak przyznać się, nawet przed samym sobą, że chodzi o pozbycie się starych po to, aby znaleźć zajęcie dla młodych. Lepiej dopisać do tego ideologię i wezwać górników, aby kilofami pomogli zrzucać do zimnego morza. Powoli rośnie we mnie wstyd i skończy się to, przynajmniej w moim przypadku, rezygnacją z dyplomu, w końcu dostałem go od czerwonych.
A tak w ogóle rośnie poczucie bezsilności, a frustracja rodzi agresję. Ciekawe, że ci, którzy taką frustrację we mnie generują, nie zapamiętali tak podstawowej zasady. Zresztą staruchy ze strachu przed zimnym oceanem też mogą się odwinąć. Skończy się zatem cierpliwość i niektórzy stracą doktoraty uzyskane od czerwonych promotorów.
Hamlet przestał hamlecić i gadał przez godzinę, a nawet więcej. Trochę mu jednak do Makbeta brakuje. Po jednej stronie mam zatem zapowiedź marszu górników, po drugiej gadułę pełnego dobrej woli, no i katolickiego marzyciela, który na moment gdzieś zaginął. A Putin za pieniądze uzyskane ze sprzedaży węgla w Polsce jedzie do Izraela, o czasy, o obyczaje, których przyszło mi dożyć (pfu, żyć, czy rzyć?)!
Dodaj komentarz