Obejrzałem sobie wczoraj wieczorem Lamparta, powrócił do mnie Tomasi di Lampedusa z italianistycznych lektur obowiązkowych i poczułem konkretne dotknięcie czasu. Sycylijski (czy tylko) bezruch wiszący w powietrzu, który w dziwny sposób od lat czuję obok siebie tutaj, w Powiatowej. Słońce, być może, nie takie i brak kolorów, jako że Powiatowej bliżej do szarości, niż do arystokratycznego szkarłatu. No i upływający czas tak samo wisi nad polami.
Film się nie zestarzał. To my jesteśmy inni. On nadal patrzy z góry jak powietrze przed nadejściem wiatru i obrazami zapycha oczy oglądającego. Ciągnie się w nieskończoność zupełnie tak samo, jak ciągnie się każde życie; nie do końca wiadomo, w jakim celu, jeśli zabraknie wiary.
Najdziwniejsze jest to, że zdarzenia sprzed 160 lat pozostają ciągłe boleśnie aktualne. Świat nie zmienia się, postęp dotyka jedynie gadżetów, pozorów, bajerów. Istota jest taka sama, wszędzie. I tyle lat po Garibaldim tutaj też wyrasta Aspromonte i nasz kolejny Prezes zmienia wszystko, aby wszystko pozostało po staremu.
Dodaj komentarz