Będzie o niczym, to znaczy o wzorcach, chociażby o Andrzejewskim i jego fascynacjach i politycznych wyborach, co pozwala przypuszczać, że hedonizm skacze po górach wznosząc się ponad pęknięcia moralności. Zastanawia mnie, przy okazji, skąd po prawej stronie ten koszmarny brak refleksji, zastanowienia, idei? Rodzą się tam znakomici styliści, którzy ślizgając się po cudzych myślach potrafią tworzyć arcydzieła, jeśli jednak chodzi o oryginalną refleksję? Jak mawiają znajomi i patriotycznie nastawieni Litwini: piździec.
W ogóle to wspaniałe słowo, aczkolwiek wulgarne, oddaje wiele niewypowiedzianych niuansów i kryje głębokie dylematy. Zauważyłem, na przykład, po wysłuchaniu wczorajszej dyskusji, albo, jak kto woli, pyskówki w europejskim parlamencie, że można postawę naszej jedynie słusznej siły interpretować również cichym porozumieniem, jakie zawarła (może w korytarzach służb wszelakich) z tuzami Unii Europejskiej właśnie, co popycha naszych hurra patriotów do buntu po to tylko, byśmy się potem sami z Unii wypisali. Po wykonanym na własne życzenie polexicie tamci zażądają od nas zwrotu uzyskanych funduszy (z których niektórzy nasi dostaną sowite odsetki w nagrodę), a ponieważ nie będzie nas na zwrot stać, będziemy musieli oddać ostatnią koszulę, no bo przecież od początku o to chodziło (prawda, że tak skrojono dobry interes, a potem już nawet i funduszy dawać nie będzie Polakom trzeba, wystarczy, że zapracują na swoje). Nic w końcu nie jest takie proste, oprócz tego, że panowie po prawej stronie nie lubią się zastanawiać i dają się przez własnych bosów robić w konia.
Piździec i political fiction, ale nie takie już rzeczy oczęta moje widziały. Wymyślona daleko na Wschodzie odwilż podpuściła nas do Unii, jak konia trojańskiego i były nawet momenty, że próbowali niektórzy unijną gospodarkę topić pompując przez peryferyjne banki w nowych unijnych krajach miliardowe kwoty w sojuszniczych walutach. Nie wyszło, to inaczej kombinują, ale zawsze po to, aby się nachapać. Nie stwierdzę, że po prawej stronie wszyscy nagle zidiocieli, lecz po to, by zidiocieć, najpierw trzeba byłoby mieć zdrowy rozsądek, a tutaj, mój Boże, nigdy go nie było.
Dodaj komentarz