Wydaje się, że podział uznawany przez kolesia-przyjaciela na mądrych i idiotów można przełożyć na głoszony przez niektórych socjologów podział na wojowników-herosów i niewolników, który we współczesnej, prawie obrazkowej, ideologii odnajduje się w podziale na aktywnych i tych z kanapy. W wielkim przybliżeniu taka garstka wojowników-herosów, jaka światu pozostała po to, by nim zarządzać, odbija w sobie pierwotny, naturalny stan ludzkości, kiedy to ludzie walczyli o przeżycie i nie mieli czasu na zidiocenie. Cała reszta, a zatem ci tak zwani idioci, niewolnicy, czy też kanapowcy ujawniają się w miarę postępu i w istocie są wytworem lenistwa, jakie postęp za sobą niesie. Z grubsza biorąc idiotą jest każdy niewolnik, leń patentowany, któremu nie chce się autonomicznie myśleć i działać i który leżąc na kanapie myśli tylko o konsumowaniu.
Dalej ciągnąc te moje uproszczenia dochodzę do wniosku, że postęp wygenerował cywilizację kciuka, czyli ludzi oderwanych od myślenia linearnego, logicznego, opartego na składni w językach naturalnych, na przyczynie i skutku, a jednocześnie posiadających wysoce rozwiniętą inteligencję emocjonalną i percepcję obrazów, co z pewnością jest zupełnie nową jakością. Dużym uproszczeniem jest oskarżanie wojowników-herosów o to, że doprowadzili do takiej sytuacji celowo po to, by czerpać zyski z jak największej rzeszy konsumentów, chociaż z pewnością co mądrzejsi świadomie korzystają z leniwej przypadłości ludzi skłonnych do zaakceptowania niewoli za święty spokój. W każdym razie akceptują ci mądrzy fakt, że większości się po prostu nie chce i że można ją strzyc jak owce na halach. W każdym razie niewolników (kanapowców, idiotów, etykiety można stosować rozmaite) jest i będzie coraz więcej, bo taka jest nasza natura, że jak nie musimy, to nie będziemy walczyć i zawsze wolimy zjeść, niż wytworzyć.
Ten stan jest po prostu przeciwstawieniem się naturze i wszystkie współczesne zjawiska kulturowe to odzwierciedlają. Przywykliśmy symbolicznie umiejscawiać je w kulturze, chociaż tradycyjna kultura wspierająca tworzenie i służąca wojownikom-herosom nie ma ze współczesną nic wspólnego, jako że ta dzisiaj polega na małpim odtwarzaniu i nieustannej produkcji gadżetów do konsumpcji, co niektórzy uznali za wolność. Wszystkie te poprawności polityczne, izmy, hashmytumy i tym podobne są ekspresją ludzi z kanapy, niewolników coraz bardziej zawłaszczających naturę. Niestety, nie mogę tutaj być w żaden sposób optymistą, jako że niewola jest immanentną częścią rozwoju, co znaczy tylko to, że immanencja zatłucze pewnego dnia do reszty transcendencję i świat, jakim go znamy, przestanie istnieć (a wydaje się, że Papa Benedetto z tego sobie wcale sprawy nie zdaje).
Dodaj komentarz