Z bliska na to patrząc to taka Greta jest tylko czyrakiem na tyłku społeczeństwa rozbuchanej konsumpcji (a zdaję sobie sprawę, że stosuję tutaj ogromne uproszczenie, wręcz symbol, bo publicystyka uwielbia symbole). Dlaczego więc, wiedząc skąd całe zło pochodzi, niektórzy (na przykład pewien wygadany arcybiskup, podobno filozof, choć ze sposobu jak filozofię traktuje, wcale to nie wynika) znęcają się nad czyrakami, w spokoju pozostawiając tyłek, czyżby wygodnie było pasożytować na nim i robić wszystko, aby stał się jeszcze wygodniejszy? Atakowanie Grety, izmów, lewactwa i innych jeszcze, wymyślonych czyraków wydaje się być tylko dymem zasłaniającym rzeczywiste problemy tak, aby im krzywdy, broń Boże, nie wyrządzić. Podobnie, zresztą, postępuje pewna Pani Profesór, teraz już na szczytach trybunałów, która im głośniej, tym bardziej zaklina rzeczywistość, więcej krzywdy sobie i własnemu obozowi wyrządzając i nobilitując przy okazji tych, których atakuje.
Wszyscy, tymczasem, zaczynają sobie zdawać sprawę, że pustym gadaniem, obszczekiwaniem, ujadaniem i obrażaniem niczego nie rozwiążemy. Nawet intelektualnie skrajny Terlikowski zauważa przesadę w słowach arcybiskupa i istnienie psującego się świata. Coraz częściej dochodzi do mnie, że takie pohukiwanie na puszczy przeciwko Grecie i wstrętnemu lewactwu karmi właśnie wspomnianą i buduje w ludziach po lewemu myślących przekonanie o wyłącznej racji, no bo jeśli nas atakują tacy, co to filozofami i pasterzami się mienią pozbawieni będąc zwyczajnej i najprostszej logiki, to przecież to my musimy mieć rację w zestawieniu z durniami. Taki sam zresztą skutek mają słowa Pani Profesór, która im głośniej kogoś obraża, tym bardziej go w słuszności racji utwierdza.
W świecie żyjemy, i to jest chyba zauważalne, wszyscy. Ci z prawej i ci z lewej, a także tacy znikąd. Światły Książę w świadomości istnienia problemów i pragnąc je rozwiązywać, a nie rozgrzebywać rany, nie powinien dzielić napuszczając pyskaczy, bo w ten sposób buduje siłę i determinację przeciwników, tworząc wśród nich przekonanie o nieomylności. Będąc filozofem (nawet katolickim), czy specjalistą od prawa, pyskacz harcownik nie jest zwolniony z obowiązku posiadania niejakiej finezji, bo i pozycja, i rola taką nakazują. Tracąc czas i energię na walkę z czyrakami, zamiast finezji pyskacz potrafi jedynie udowodnić, że idioci też czasami miewają rację.
Dodaj komentarz