Bo chyba za dużo mamy przyjaciół. Ni stąd ni zowąd, otóż, dowiedziałem się, że Chiny stały się moim wrogiem, chociaż nigdzie na to zgody nie wyraziłem. Poza tym, powiadają, że Iran również jest moim nieprzyjacielem. W mordkę jeża, za kilka dni dowiem się, że jedynie Matteo Salvini jest najmocniejszą ostoją.
Tracę, powoli, orientację. Pozostaje Hołownia jako jedyna busola, ale on trochę sowizdrzał, więc też się mogę pogubić. Czasy nadchodzą ciekawe. Mgła z mrozem nikomu szczęścia nie dała.
Dodaj komentarz