Pisanie jest dla mnie rozmową. Nie jest to jednak zwykła rozmowa z konkretnym rozmówcą, nie jest to nawet trochę abstrakcyjna rozmowa z setkami potencjalnych czytelników. Pisząc rozmawiam z Tym, któremu co rano dziękuję za to, kim i gdzie jestem. Czyż mógłbym, wobec tego, sucho opisywać przedmioty?
Bodajże Buber zauważył, że trudno uznać za człowieka kogoś, kto całkowicie podporządkował się przedmiotom i żyje wyłącznie przedmioty użytkując. Myśl ta wraca współcześnie w krytyce człowieka z kanapy. Człowiekiem staję się przez dialog, czyli rozmowę z drugim człowiekiem doświadczając w ten sposób obecności Pana. Moje pisanie jest więc nieustannym składaniem hołdu Panu właśnie, czyli życiu, a więc trochę przypomina taniec derwisza bełkocącego coś pod nosem w onieśmieleniu przed wielkością świata.
Z dnia na dzień uświadamiam sobie, iż Pan bierze i Pan daje, a zatem z coraz większą ufnością godzę się z tym i w euforii mojej staram światu tylko to przekazać. Niekiedy nie udaje mi się osiągnąć klarowności kryształu. Niekiedy gubię się pośród niepotrzebnych przedmiotów. Nie zmienia to faktu, iż pragnąc z ludźmi rozmawiać utwierdzam w sobie ufność i powoli odchodzę, z uśmiechem.
Piękny wpis.
Chwała Panu.