w12zdaniach

Teraz neomoderniści

15 stycznia 2020 By Andrzej Szadkowski 2 komentarze

Zacznę z grubej: „gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.” Odnoszę niekiedy wrażenie, że niezwyczajne przywiązanie do błyskotek nazywane niekiedy przywiązaniem do tradycji i poszukiwanie personalizacji dla najprostszych uczuć po to tylko, by przyznać, że (dajmy na to) zło istnieje, jest kolejnym nawrotem do pogaństwa, próbą powrotu na drzewa ze strachu przed rzeczywistością. Do tego jeszcze uporczywe uwielbienie bożka nazywania, czyli przyklejanie etykiet: a to komuniści, a to moderniści, teraz nawet neomoderniści, bo byli także i post. Każdy przecież ma myśleć, jak my, my zaś ukryci za ornatami, tiarami, butami od Prady, będziemy rozdawać karty, rozpalać stosy, przydzielać renty i skazywać na wygnanie.

I tak to zło (a więc wcale niespersonalizowany szatan) ukrywa przed nami istotność i świat nasz upodabnia się do ogromnej szafy, gdzie na półkach stoją rekwizyty, tylko ludzi tam nie ma. Takiego szatana jednak wcale się nie obawiamy, bowiem osobą nie będąc, on dla nas nie istnieje. Nie mieści się w rytuale, my zaś wierzymy wyłącznie w rytuał, czyli w porządkującą chaotyczny świat siłę sprawczą. Tylko że w rytuale Boga już nie ma, nie musimy Mu zadawać żadnych pytań, w końcu rekwizyty nie udzielają odpowiedzi.

Nie boję się wcale żadnej schizmy, bo twarz Franciszka jest również twarzą Benedykta, jeżeli w obu jest miłość. Boję się neopogan przebranych za obrońców tradycji, bo chociaż stary już jestem i nie powinienem ludzi się bać, wolałbym na stosie nie płonąć, gdyż to po prostu boli. Z umiłowania do rekwizytów wyziera ludzka krzywda, taka zupełnie materialna, rzekłbym nawet materialistyczna, a w niej nurza się cała tak zwana tradycja przez wieki budowana po to tylko, by nas trzymać za mordę. Zaś rekwizyty ukrywają okrutną prawdę, że liczą się tylko rzeczy, miłość natomiast i Bóg stają w takiej perspektywie kolejnymi narzędziami teologicznej manipulacji.

Share this:

W kategorii:w12zdaniach

Komentarze

  1. pamietajacy napisał

    15 stycznia 2020 o 8:17

    „Wkurza” mnie Pan tym i niektórymi swoimi tekstami. Cholernie mile łechczące ego „wkurzenie”. Trochę (zamierzonej) przesady w twierdzeniu, że tradycja po to tylko by trzymała za mordę.

    Odpowiedz
    • Andrzej Szadkowski napisał

      15 stycznia 2020 o 9:43

      Tak ma być. Tekst jest świeżo po filmie „Dwóch Papieży” i po lekturze wywiadu z Leonardo Boffem, a także kilku naszych, tutejszych znawców, między innymi Lisickiego i takich tam innych na pch24.pl (chociażby Chmielewskiego), a poza tym wynika z moich własnych obsesji.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Home
  • Kontakt

Pomagam Ukrainie

Kto wypuszcza upiory z butelki…

Jadąc za ciężarówką z Grajewa do Łomży

Prawo i język giętki

Czy można nas nazwać ludźmi?

Komuniści w ornatach, czyli dywagacje nieznośne

Talibowie w Powadze i Spokoju

#w12zdaniach.winey.pl

Webmaster: 2021 @ w12zdaniach. winey.pl

  • Home
  • Kontakt

Copyright © 2023 · Agency Pro On Genesis Framework · WordPress ·