w12zdaniach

Szymon Hołownia – Boskie Zwierzęta

14 stycznia 2019 By Andrzej Szadkowski 2 komentarze

Człowiekiem nikt się nie rodzi, człowiekiem każdy się staje realizując w sobie osobę. Każdy to robi na swój sposób, chrześcijanie dzięki osobie odpowiadają na wezwanie Boga, inni starają się odpowiedzieć otaczającemu światu również dążąc do jakiegoś wzorca. Osoba, czyli człowieczy wzorzec, w każdym wspomnianym przypadku jest celem, wyzwaniem etycznym, a człowieczeństwo, które w chwili poczęcia zawarto w każdym z nas jako program, rozwija się (lub nie) dzięki temu programowi na chwałę lub potępienie.

Szymon Hołownia zmierza ku człowieczeństwu pisząc i udzielając się w każdym możliwym miejscu po to, aby nam przypomnieć o istnieniu Boga. Robi to zgodnie z wymaganiami współczesności, a więc starając dostosować do nowego świata. Uczy nas Boga w epoce kciuka (niczym najlepszy pedagog, bo takie powołanie też w nim wyczuwam) będąc, prócz tego, jednostką wyrosłą w tradycyjnie pojmowanym systemie myślenia (to czuję w uwielbieniu, jakim darzy język), z jasno zarysowanymi kategoriami przyczyny i skutku, czyli ze świadomością odpowiedzialności za to, co z sobą i dla siebie wyczynia.

Szymon Hołownia¸ do tego, rozumie świat holistycznie i mistycznie, co umożliwia mu uczestniczyć w Bogu i w świecie, a tak do rzeczywistości podchodząc spotyka na swojej drodze zwierzęta nabywające cech boskich i przestające pełnić funkcje li tylko ludziom służebne (zgodnie z miłościwie dotąd nam panującym antropocentryzmem). Rzekłbym zatem, że Hołownia to tradycyjny mistyk przeflancowany w epokę kciuka, a zwierzęta z braci mniejszych stają się dlań po prostu braćmi.

Nie będę rozpisywał się o nadchodzącej zewsząd katastrofie, która wisi nad współczesnością i którą ludzie sami sobie gotują, także nieubłaganie tępiąc braci. Jednym z leków na zło świata staje się dla Hołowni współczucie, empatia wobec wszystkich elementów (co zresztą bardzo zbliża do mistyki prawosławia, ze zwierzęciem zajmującym miejsce ikony). To właśnie czułość na cierpienie wokół doprowadziła Hołownię do zwierząt, a wszystko to z miłości, zaś kochać w takim ujęciu Boga oznacza kochać i współczuć całemu Jego stworzeniu.

Starając się docierać do współczesności i nauczać w takich warunkach, jakie aktualnie istnieją, Hołownia staje się nieco sowizdrzałem, pozbawionym złośliwości, lecz figlarnym trefnisiem żonglującym słowami w interesie wartości wyższych. Wynika z tego (dzięki niezaprzeczalnemu i nietuzinkowemu literackiemu talentowi) pewna dezynwoltura i lekkość, zwodząca jednak wielce i nakazująca kilkakrotnie odczytywać to, co faktycznie Hołownia  ma do powiedzenia. Pierwsza lektura zbyt jest łatwa, talent autora pozwala ślizgać się po powierzchni, pod którą (przy ponownej lekturze) pojawiają się coraz to ciekawsze warstwy. Zwracam uwagę na taką pozorną łatwość i doradzam wielokrotnie Hołownię odczytywać.

Naprawdę warto.

Szymon Hołownia  –  Boskie zwierzęta 
Wydawnictwo Znak
Kraków 2018

Share this:

W kategorii:w12zdaniach

Komentarze

  1. Bob napisał

    7 grudnia 2019 o 19:38

    Trudno te rozważania przemilczeć…
    A więc przekopiowuje z Facebooka…
    A więc w końcu Koala znalazł swojego Mistrza!
    Nowy „prezydent” będzie potrzebował cały Dwór…
    w tym znawców wina. A co będzie, ze znanym mi wcześniej Andrzejem. Czy aż tak się zatracił w zawiłościach współczesnej cywilizacji i sprytnego ataku na Kościół. Panteizm u bram! Matka Ziemia i inne boki wracają z Egiptu, Grecji czy Amazonii…
    Życzę Andrzejowi powrotu z pustelni narzucone nam przez koncerny świata do życia tu i teraz…
    A Koala może w tych tevauenach, polsatach czy innych uonetach i wp-ach pozostać…

    Odpowiedz
    • Andrzej Szadkowski napisał

      8 grudnia 2019 o 7:47

      O w mordkę jeża. Trzeba było groźby Hołownią na prezydenta, abym doczekał się ja, skromny miś o malutkim rozumku, na komentarz w blogu. No, no. Trzeba tylko zapytać: na Kościół? Jaki Kościół, czyj Kościół? Boski, czy człowieczy, a może to jedno i to samo? Czy ktoś broni reprezentantom takiego Kościoła, jakim go rozumiesz, kandydować na prezydentów, pisać książki jak Hołownia, albo dostawać Noble? Chyba nikt, a jak już taki prezydentem zostaje, to ma obowiązek Boga reprezentować, a nie Kościół, bo Bóg jest przed Kościołem, a nie za nim. Dopóki władzę sprawować będą kretyni, którym wydało się, że doczesność i Kościół ważniejsze są od wiary, nadziei i miłości, dopóty tacy Hołownie będą im robić koło pióra. To nie Hołownia jest problemem, a rak pychy, który toczy wyznawców władzy doczesnej. Rzeczywistości nie da się zakląć, ani spalić na stosie.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Home
  • Kontakt

Pomagam Ukrainie

A staruchów z lodowca do morza…

Chyba na to zasługujemy

Walka z czyrakami

José María Castillo: „Koronawirus jest strasznym dopustem, ale jeszcze straszniejsza jest nieuczciwa gospodarka rządząca naszym światem”

José María Castillo: „ten Święty Tydzień tylko z Ewangelią”

Oszust rozdaje karty

#w12zdaniach.winey.pl

Webmaster: 2021 @ w12zdaniach. winey.pl

  • Home
  • Kontakt

Copyright © 2023 · Agency Pro On Genesis Framework · WordPress ·