To trochę jest jak menażeria. W menażerii zaś mamy „menaż„, czyli zarządzanie, organizowanie, układanie, przygotowywanie, a szamani po to kadzidła wonne kadzą, aby manipulować, czyli zarządzać. A w tym wszystkim na początku było słowo. Czyli słowa są najważniejsze.
Cała historia filozofii jest w istocie historią przygód języka. Pułapki nicości, realności, immanencji, czy transcendencji, są pułapkami logosu; pojęć, które nie do końca mogą wyjaśniać, jeżeli w istocie stanowią kanwę i istotność zarazem. W końcu pomiędzy logosem, a prawdą jest jakiś „interpreter„, do którego nie możemy mieć dostępu będąc częścią układu. Zaś logos jest jak php, html, czy inny css, który umiejętnie napisany tworzy nieskończone desenie.
Czym więc może być nihilizm, jak nie kolejną sztuczką? Próbą ingerencji w plik „interpretera” dokonywaną spoza reguł menażu logiką? Jaki miałyby sens definicje słabe, czy mocne, jeżeli pozbawiony staje się sensu logos dzięki szamańskim zabiegom? Otóż dla niewierzącego Bóg nie umarł, bo nie może umrzeć, co nie istnieje, natomiast dla uzbrojonego w wiarę nie umarł, bo z definicji swojej jest i wieczny, i nieskończony (czyli żyje w wierze, a więc w intencjonalnym akcie indywidualnego przeżycia).
Dodaj komentarz