Otóż: „na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo, ono było na początku u Boga, wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało.” Z tego wynika wszystko, a wszystko obejmuje i nic. Nic bez wszystkiego nie ma żadnego znaczenia. Realny kamień nawet istniejąc poza Słowem, czyli myślą, czyli człowiekiem, nie ma żadnego znaczenia.
O tyle jest, o ile go w słowa ubierzemy i w logicznym ciągu w nasz świat wstawimy. Jeśli nas ktoś zabije, świat, jakim go widzimy żywi, a więc nic i wszystko, przestaje istnieć. Jeśli my zabijemy kogoś, przestaje istnieć świat tegoż, nawet jeśli nasz trwa nadal. Jeśli znikniemy wszyscy, zniknie zupełnie nic i wszystko.
Etyczne jest to, co dzięki nadanym przez Stwórcę regułom chroni istnienie świata wszystkich. Dając człowiekowi wolną wolę i reguły etyczne Stwórca zakreślił granice tego, co dobre i potencjalność tego, co złe. Zło zatem zawarło się w możliwościach generowanych przez wolną wolę, o ile człowiek zastosuje ją nie do ochrony, a do niszczenia i nie ma zła autonomicznie poza człowiekiem i Stwórcą. Objawia się wtedy, kiedy Słowo odchodzi od etyki, zatem współczucia, zatem miłości, więc stąd mamy „i nie wódź nas na pokuszenie„.
Nie zapominając o czasie, że jest tylko pojęciem, które zostało dane. Ma znaczenie jak każde narzędzie o tyle o ile potrafimy je stworzyć i wykorzystać. Obiektywnie zewnętrznie poza Słowem, jako byt niezależny, nie istnieje.
O przestrzeni też i tak dalej (niektórzy powiadają: czasoprzestrzeni)…