To wszystko przypomina barejowskiego Misia. Od 1980 roku nie zmieniło się wiele. Owszem, technologia poszła do przodu i Christine Podleska nie ma już tak jędrnej skóry, lecz ludzie, Panie, som takie same. Nie bardzo pomogła odzyskana tradycja.
W głowach, nie tylko w butach, pojawiła się słoma. Do tego technologia dała w ręce smartfony i uwolniła od wysiłku myślenia, mimo że pomysły ciągle krążą wokół tego, jak wyrwać, jak okpić, jak w kozi róg zapędzić, przyciąć, urwać i ukręcić. Nauczyliśmy się głośniej krzyczeć i po mordach bijemy zupełnie sprawnie, nawet w Sejmie (chociaż na szczęście jeszcze w słowach). Łysych i ogolonych, którzy dotąd w obozach pilnowali porządku, sami chcemy do nowych obozów zapędzić, zamiast wychowywać.
Do szczętu porozrywano zbiorowość. To, co pozostało, pastwi się nad przeciwnikiem, zapominając, że obok niego żyć trzeba będzie do końca. Tak się zachowujemy, jakbyśmy chcieli innych zupełnie wyeliminować, co sugeruje raczej eksterminację, nie Dialog. O nim ostatni rozprawiał Ks. Tischner, no ale obce to dla nas było żydzisko, potem przyszedł polski Papież i dostaliśmy rozgrzeszenie na wieczność.
Dodaj komentarz