Przyglądając się naszym zgrzebnym wielebnym ciągle przychodzi mi do głowy niejaki Gombrowicz, lecz nie będę wcale starał się udowodnić, skąd i dlaczego. Absolutne, a więc bezgraniczne przywiązanie do tradycji ogranicza się w tutejszym rozumieniu do rytuału (immanentnego z całej swojej ludzkiej natury), tak jakby przedmiot wiary zawierał się tylko w rytuale, w określonym porządku słów, a każde odejście od ściśle zdefiniowanej struktury naruszać miałoby prawdę objawioną, tak jakby dotyczyła ona jedynie zachowań ludzkich, a nie opisywała, ku czemu powinniśmy dążyć. Moim skromnym zdaniem zaś prawda objawiona jest projekcją celu, nie zaś opisywaniem sposobu, gdyż koncentrując się na samej technice zachowań, o celu istotnym zapomina i powoduje, że odnajdujemy ten cel wyłącznie w rytuale. Odrywając się od transcendencji poprzez respekt dla rytuału i tradycji odrzucamy Boga, który w końcu w prawdzie objawionej się dla nas uzewnętrznił, a życie procesem uczynił pełnym dynamiki.
Spotykamy się z Nim nie w strukturze (chociaż także), a w nieustannym z Nim dyskursie, który każde z nas prowadzi. Struktura, owszem pomaga nam, wspiera, ale nie zastępuje tego, co sami mamy z siebie dać po to, by z Bogiem móc rozmawiać. Niestety człowiek jest tak zbudowany, że wszystkie struktury ponad jednostką wykorzystywane są do czysto ludzkiej manipulacji, a ośmielę się twierdzić, świadomy faktu, że narażam się wszelakim ortodoksom, iż manipulacja duszami służy zupełnie ziemskiej kumulacji dóbr, co ułatwia przeżycie, chociaż oddala od Boga. Stąd nieustanne nawoływanie do wierności rytualnej tradycji traktuję jako obronę stanu posiadania niewiele mającą wspólnego z chęcią utrzymania wiary.
Podobnie trzeba rozumieć wszystkie skrajne pohukiwania i pojękiwania z pragnieniem budowania stosów, eliminacji innych, grodzenia się przed nowym. Widzę tutaj wyłącznie zachowanie podobne do zachowania mojej kotki, kiedy czuje, że ktoś chce jej krzywdę wyrządzić. Nadyma się, parska, puszy, wystawia pazury i groźną wielce się staje, choć ja wiem, że ona się po prostu boi i pozą swoją odstrasza przeciwników. Jest jednak ogromna różnica, ona tylko wystawi pazury, ewentualnie intruza podrapie, ludzie zrzeszeni w strukturach ze strachu potrafią niestety o wiele więcej, a krzyczeć też się nauczyli twierdząc, że jedynymi są i wyłącznie prawdziwymi jako depozytariusze prawd i objawień wszelakich.
Dodaj komentarz