Na szczęście są i tacy, którzy referują, iż po śmierci klinicznej przeżyli (o jakże konkretne to słowo) zejście do otchłani. Po powrocie zmieniają zupełnie priorytety i przestają szermować wiarą jak polisą ubezpieczeniową. Odnajdują poważne traktowanie moralności i odkrywają, że własna odpowiedzialność realnie istnieje. Przestają godzinki śpiewać, a życie poważnie traktując częściej drapią psy swoje za uszami i żony całują po nocach.
Tymczasem, zaś i natomiast w doczesności przeżywanej na co dzień zwycięża post hellenistyczne pogaństwo przykryte kołderką coniedzielnych śpiewów, a to w świątyniach, gdzie wyznawcy suwerennie chodzą nie bardzo po co kumając. No bo tak trzeba, bo tam wszyscy chodzą, a więc powtarzają pacierze nie rozumiejąc ni krztyny, z otwartymi gębami wpatrując się w cień myśli o następnych gadżetach, które nabyć trzeba. Do tego udaje nasze pogaństwo suwerena pozwalając przy tym cwaniakom na nieustanną grę w szachy po to tylko, by do kołderki i kawusia była i masełko, a i dzieci do szkół by miały za co mercami starymi i gruchocącymi jeździć. Takie to neokatolickie pogaństwo szesnastoprocentowego suwerena.
Ci zaś od kciuka przyssali się doń i udają robienie polityki, ale że doświadczeniem nie grzeszą, a także czytać nie potrafią ze zrozumieniem tego, co sami innym wciskają, to zamiast polityki w gumiakach słomę mają i rafałkowymi pohukiwaniami na przybyszów z pustyni przykrywają zupełne zagubienie w rzeczywistości zbyt trudnej. Mierzwa więc wokół i bezsensowna zima udająca wiosnę, co to pomysły przynosi zupełnie z innej planety. Chociażby takie, jak wynoszenie na ołtarz wrogów własnych, które to zbyt gorliwy urzędas za nasze pieniądze uskutecznia. No bo czym innym jest z Władka Frasyniuka robić męczennika, jak nie snem idioty śnionym nieprzytomnie, a to tylko po to, by potem potknąć się o własne sznurowadła i szesnastoprocentową suwerenność zupełnie utracić?
Dodaj komentarz