W zasadzie jednego już jestem pewny. Naczelny sułtan, gracz nad gracze, gra sam ze sobą i gdyby wiedział, do czego zmierza i szczerze podzielił się swoją wiedzą z nami, może zgodzilibyśmy się z tym, może nie, ale nie czulibyśmy, że nas wszystkich ma za idiotów. Na razie uważani za idiotów jesteśmy i brani na zmęczenie, albo obrzydzenie, jak kto woli. Tak za nos wodzeni, w pewnym momencie wszyscy uznamy, że demokracja jest obrzydliwa i ucieszymy się, kiedy nas faktycznie ktoś chwyci za mordy.
Kiedyś napisałem, pewnie podpierając się cudzą opinią, że graczowi chodzi o zmianę bloku historycznego, uznał bowiem, że tylko w ten sposób wykorzeni do reszty własne dzieciństwo i ukryte w nim sekrety. Może to i racja, jednak zmiana bloku historycznego usuwając starą elitę nie ma żadnego sensu, bo w jej miejsce trzeba wstawić inną, o parametrach przylegających do ambitnych celów. On jednak zapomniał, że stara elita powstawała przez lat dziesiątki i że wynikała z faktycznych zasług, a nie z dobrej woli mianującego polityka. Tej nowej, innej, lepszej nie ma, bo nie jest możliwa zmiana bloku historycznego tworząc elitę ad hoc, po drodze i to właśnie będzie prawdopodobną przyczyną klęski.
Takie tworzenie elity po drodze powoduje, że gracza otoczyło stado debili ze słomą w butach, młodych adeptów ideologii kciuka i pełnej kieszeni, mających w poważaniu przesłanki ideologiczne i żarliwy idealizm, jak choćby świeżo mianowany p.o. sądowego naczalstwa. Gracz przy ich pomocy obrzydza suwerenowi klasyczną demokrację i wpaja cyniczne przekonanie, że jeśli jemu wolno, to wolno każdemu. Na takim fundamencie nic dobrego nie powstanie, a moralna pustka po wstępnym obrzydzeniu poskutkuje po stokroć silniejszym kopniakiem historii. No tak, lecz usuwając starą elitę gracz wytarł i złe przykłady z historii, dajmy na to Duce i jego niesławny, mediolański koniec.
Dodaj komentarz