Jeżeli tak być będzie, jak powiada zza grobu Prof. Hawking, to może lepiej, że mnie już nie będzie. Nie dlatego, abym się z tym nie zgadzał, ale tak strasznie skomplikowanych zmian mózg mój mógłby nie wytrzymać. Mój lewacki tradycjonalizm przywiązał się do prostych rozwiązań z młodości, gdzie były tylko dwie strony: my i oni (cokolwiek to znaczy). Przyszłość wydaje się od nas zbyt wiele wymagać.
Uroda życia połączyła się w moim doświadczeniu z tu i teraz; z drzewami, kotami, psami, a nawet ludźmi. Ze szronem na trawie o piątej nad ranem wolę ją łączyć, niż z chłodem galaktyk. Z polityką, nawet paskudną, ale tutejszą, a doskonałość wycinka DNA przeszczepionego od sztucznej krowy nie pasi. Wolę zwyczajne przemijanie.
Znakomitość wina, ośla upartość Prezesa, puste łby Panów szlachty, to wszystko stanowi o mnie i żaden geniusz nie jest w stanie zaimponować perspektywami, jeśli w nich nie będzie mojego życia. Nieznane wolę rozwiązywać własnymi komórkami. To biorąc pod uwagę zderzam się z kamienną ścianą, jako że wiem, iż zgodnie z wolą moją nie będzie, a świat odfrunie na własnych skrzydłach. Tej sprzeczności nie rozwiąże żadna genetyczna inżynieria.
Dodaj komentarz