Na wzgórzu Moria i każdego następnego dnia w historii, aż po kres czasów, ma miejsce ofiara, jakiej wymaga Ten, który jest od tych, co jego przywództwo wybrali. Jest to ofiara jednostki i nie należy do niej mieszać zbiorowości. Wiara dotyczy człowieka, nie ma nic wspólnego z ludźmi. Na wierze oprzeć należy życie, nie trzeba na niej budować narodów, jako że Ten, który jest narodów nie sądzi.
Zaś jeśli jest ona w życiu jednostki, to nie ma w niej absurdów, ani niemożności. Jest jak oszalały w locie wróbel rozbijający się o szybę werandy w mroźny poranek. Nie zastanawiamy się nad potrzebą takiej ofiary, ani też nie wątpimy w jej słuszność po to, by poświęcić kolejnego syna. Abraham, czy Ibrahim jest w każdym wyznawcy Tego, który jest i tutaj rozciąga się sieć wszystkich odniesień.
Obie strony chmury stają się dla siebie odbiciem. Zwierciadło śmieje się samo do siebie łapiąc w pułapkę promienie słońca. Poza ofiarą wyznaczono cel, o którym wie tylko Ten, który jest w sobie i dla siebie. Każde z nas i Abrahamem i Izaakiem jednocześnie będąc składa z siebie ofiarę i tak aż po kres czasów, a to w perspektywie naszej jest jedyną oświetloną ścieżką.
Dodaj komentarz