Najważniejsze, dla mnie, dzisiaj pytanie to: czy Sztuka definiuje wyjątkowość, czy też to, co wspólne dla każdego z nas? Czy szukamy w dziele sztuki czegoś, co inne, czy też chcemy utożsamić się przez nie z tym samym wobec wszystkich? Poza tym: czy chodzi w gruncie rzeczy o naród wybrany, czy też może o narody wybrane? Pytania wcale nie takie błahe, wiele od odpowiedzi, która są wyborami, zależy.
Niedawno przeczytałem książkę pozornie opowiadającą o światach odległych. Szlomo Sand napisał „Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski”, aby dać sobie radę z własną tożsamością i obudził sporo upiorów. Czyta się to bardzo ciężko i jak w wielu przypadkach doktrynę można byłoby zawrzeć na kilku stronach. Reszta jest popisem erudycji, próbą udowodnienia wartości, która – przecież – nie ma wiele wspólnego z encyklopedycznymi zasobami.
W tej niby odległej galaktyce skrywają się wzorce, na których opiera się myśl i naszych współcześnie panujących społecznych konstruktorów. Żydowscy myśliciele kiedyś zbudowali ideologię po to, aby odbudować naród. Pewni praktycy niektóre techniki przenoszą na nasze podwórko i równie uporczywie budują suwerena w zupełnie nowym historycznym bloku. Należy mieć nadzieję, że jednych i drugich w woli budowania prowadzi miłość do konkretnego człowieka, a nie abstrakcyjne chmury narodu.
Dodaj komentarz