Było chyba: starcy i panna, ale tutaj nie o to chodzi. Już myślałem, że tylko ja się Ortegą y Gassetem przejmuję, chociaż co taki hiszpański filozof obchodzi suwerena? Dobrze jednak, że ktoś jeszcze gdzieś tam myśli. Już sobie wyobrażam, jak mnie niektórzy zaczną do Holdena porównywać i brać za buszującego w zbożu, ale nie bardzo mnie takie wyobrażenia martwią.
Problemem jest dla mnie to, że w zasadzie zgadzam się z diagnozami wypowiadanymi przez aktualnie rządzących. Niestety, uważam przy tym, że same diagnozy niczemu nie służą, bowiem rządzić trzeba umieć, a ci – po prostu – tego nie potrafią. Nie chodzi, oprócz tego, o umiejętności techniczne. Za techniką powinno istnieć odpowiednie nastawienie, bardziej oparte na emocjach i wiedzy, jak łączyć, a nie dzielić.
Nazwijmy to po ludzku. Za techniką powinna być miłość. Oni jednak zdiagnozowali i przestraszyli się własnej diagnozy, a rządzeniem operują ze strachu przed tym, co zobaczyli. Stąd to „albo, albo” zamiast „i”, zaś by stosować „i” trzeba ludzi kochać, a nie bać się ich, tak jak trzeba kochać Boga, a nie na kolana padać przed Nim ze strachu (aby Boga kochać, trzeba z Nim być od zawsze, nie od wielkiego dzwonu).
Dodaj komentarz