Przy czym powiadają, że w imię miłości bliźniego, a nawet dla bliźnich zbawienia. A czymże jest dla nich ich własne zbawienie? Przykrywają nieistnienie przejęciem się losem innych, chociaż nie o to Pan na Sądzie zapyta, a o wolną wolę, w którą przy przyjściu na świat wyposażył. Rozpuszczone w masach nikną jednostki i niknie istota wiary, zupełnie jak piórko wyrwane i ulatujące z wiatrem.
No bo powszechną stała się niewiara, od kiedy Pana zastąpiono banałem. Łatwiejszą jest ona, jako że przyklejona do lenistwa; do kanapy, z której pilotem zachcianek zamawiamy kolejne gadżety. Bycie i wiara to przecież obowiązek korzystania z własnej wolnej woli, a tutaj strach stoi przed tym, co powiedzą inni. Nie Pana się boimy, lecz innych, więc tańczymy jak inni, obrządek przyjmując jak ubezpieczeniową polisę, ot tak, na wszelki wypadek.
I tak zastępujemy Pana w Jego miejsce wstawiając Państwo, ustawy, społeczne wiedzieć lepiej. Zamiast uczyć miłowania i przykazań, zasłaniamy się hellenistyczną, więc pogańską bzdurą. Więc Nietzsche wygrał z Augustynem i Tomaszem. Kanapa połknęła wszystkich.
Dodaj komentarz