Nie bądźcie obojętni. Słowa Mariana Turskiego pozostaną we mnie do końca. No ale już niektórym wraca czkawką stwierdzenie: przecież to czerwony, przecież nie wolno takiego słuchać. I kręci się bez końca idiotyczna mantra rozróżniania: ten czarny, ten biały, ten żółty, ten do gazu, ten pod ziemię.
Zastanawia mnie przedziwny psychiczny mechanizm, który powoduje, że w historii ciągle pozostają popularni nieudacznicy; tacy, którzy przegrali, którym udawało się tylko zniszczenie. Młodzi podnoszący dłonie w rzymskim powitaniu wielbią przegranych, zamiast wzorców szukać tam, gdzie coś rzeczywiście zostało zbudowane. Klęska staje się apoteozą buntu przeciw codzienności. Zmęczeni współczesnością szukają ratunku w anihilacji.
W zasadzie powinno to być trzynaste przykazanie, do dziesięciu bowiem boskich doliczamy jeszcze dwa jezusowe. Zresztą w przykazaniach miłości zawiera się także wezwanie: nie bądźcie obojętni. Nie może być obojętnym ten, kto kocha. Wielbią przegranych tacy, którym pustka odebrała zdolność miłości, duszę, myślenie, przenosząc to wszystko na kanapę i do kciuka.
Dodaj komentarz