Trump wprowadza stalowe cła, marzec już za oknem, mróz popuszcza, żyć, nie umierać, należy. Na polach, łąkach i drogach jeszcze sporo śniegu, miękkiego, puszystego, co cieszy psa Mańka z pyskiem otoczonym białym szaliczkiem radośnie rozpuszczającym się na podłodze i płynącym prawie tak samo, jak płynie moje wspominanie. Coś się w Kosmosie przekręciło, może załatwił przekręt Urubko na K2 (po cichu, bo z Panem układać się trzeba w milczeniu) i wracają siły, jak z dalekiej wycieczki.
Tymczasem w telewizornii przepychają się jedni zwalając na drugich, co przypomina dawne radiowe audycje: a w Ameryce to Murzynów biją. Zamiast przeprosin i zastanowienia słyszę: a w Ameryce to Murzynów biją. Taki samograj na każdy temat, co za często powtarzany obrzydzić może, a nie pomóc. Otóż wróbel kradnie sikorce ziarno i wrzeszczy: a w Ameryce to Murzynów biją.
Prawda o uzurpatorach śpi sobie gdzieś w archiwach w pobliskim Grajewie, ten zaś na Podlasiu będąc do Mazowsza należy. Żurawie odezwały się na bagnach. U sąsiadów powiła gruba kotka, więc będą nowe kocięta. Czyli wraca wszystko, co po staremu, nieustannie obracając młyńskie koło czasu, a dzień jest coraz dłuższy.
Dodaj komentarz