Modnym się teraz stało urąganie na Marka Zuckerberga. Zarzut podstawowy, chociaż zupełnie nieistotny, to fakt, iż kumuluje on poprzez Facebook wiedzę o użytkownikach, tak jakby tylko on takie paskudne rzeczy robił. Wszyscy powinni zdawać sobie sprawę, że z natury rzeczy Sieć (jeżeli w niej uczestniczymy) wie o nas wszystko, no i jeszcze więcej. No i co z tego?
Taki przyszedł czas, że wszyscy wiedzą o wszystkich wszystko. Natura uczestniczenia zmusza nas do pozostawiania śladów, które nawet po śmierci zalegną gdzieś w informatycznym śmietniku po to, aby tam po prostu być. W pewnym sensie tworzy się ze zbioru sieciowych informacji dusza ludzkiego świata, a nie jestem wcale pewien, czy nie wnika ona w światy równoległe. No i co z tego?
Powtarzanie w kółko, że Marek Zuckerberg i jego Facebook stali się zagrożeniem dla człowieka, zmusza do zadania pytania: czy człowieka siłą ktoś do uczestniczenia goni? Uporczywość takiego powtarzania pozwala przypuszczać, że za wydumanym, w istocie, problemem ukrywane są przed nami problemy daleko istotniejsze, o których jednak z jakichś przyczyn nie rozmawiamy. Jak nie wiemy, o co chodzi, to z pewnością chodzi o pieniądze. Znaczy się, ktoś znów nas będzie doił (zasłaniając się Zuckerbergiem).
Dodaj komentarz