Brakuje tylko Habsburgów. Tęsknota za Austro-Węgrami drąży nasze trzewia, w zasadzie bez żadnego logicznego, czy real-politycznego uzasadnienia. W końcu heraldycznie mamy habsburskie barwy na flagach. W nowoczesność wpływamy statkiem anachronicznych marzeń, po Trójmorzu.
A przecież obowiązująca dotąd wykładnia obszczekiwała zaborców. Budapeszt był takim samym zaborcą, jak Wiedeń. My nie stawiamy nowych płotów. Raczej odbudowujemy stare.
Odbudować stare wcale nie jest tym samym, co postawić nowe. Odwracając się uciekamy w meandry już zrealizowanych błędów, a to dlatego, że boimy się przemożnie popełniać kolejne. Lepiej przytulić starego nieprzyjaciela, niż w tłumie poszukiwać nieznanych. W piaskach fikcji politycznej też można się utopić.
Dodaj komentarz