I to nie jest wcale kolejna fikcja polityczna, chociaż jakiś związek z nią zawsze można znaleźć. Wahałem się, czy ten tekst napisać, ale przeczytałem ciekawy artykuł o plusach i minusach euro w Polsce (tutaj) i stwierdziłem: a nu jaho. Jak już napisałem: euro jest groźnym konkurentem dolara w rozliczeniach, chociażby za ropę naftową. Irak padł nie dlatego, że Saddam przestał się nagle podobać, ale dlatego, że tenże chciał wybrać euro do rozliczeń.
Podobnie może stać się wszędzie, gdzie Państwa zdecydują się na zmianę systemu walutowego. Z drugiej strony Unia Europejska nigdy nie będzie silna, jeśli pozwoli na to, aby Stany Zjednoczone pozostały potęgą i jeśli nie podporządkuje Rosji (co wydaje się mało możliwe, przynajmniej w najbliższych dziesięcioleciach). W jakiś sposób momentowi wprowadzania euro towarzyszyły kataklizmy w Stanach, czego z pewnością Amerykanie łatwo nie zapomną. Poza tym Unia Europejska w tym kształcie nigdy silna nie będzie, a ktoś umiejętnie gra na narodowych egoizmach (czyli nie dopuści do reform).
Z tej perspektywy patrząc łatwiej zrozumieć nieustanne przypominanie o amerykańskich zasługach w odzyskaniu przez Polskę niepodległości po I Wojnie Światowej. W takiej paradoksalnej sytuacji możemy jedynie skorzystać, przecież dzisiejsza Unia to kolos na glinianych nogach, a poza tym – obiektywnie – mamy i drugiego potężnego (przynajmniej terytorialnie) sojusznika. W końcu globalny interes Rosji jest taki sam, jak interes Stanów. Absurd taki tylko z pozoru jest absurdalny.
Dodaj komentarz