Długo mnie tutaj nie było. Koniec marca to czas składania różnistych deklaracji, a tegoroczny proceder uzmysłowił mi, w jak sprytnej sytuacji społeczni inżynierowie nas postawili. Otóż od tego roku nie składa się żadnych deklaracji papierowych, co spowodowało, że multum małych przedsiębiorców przeżyło w ostatnich dniach krzyż pański. Do tego zauważam, że bałagan powstały ma wszystkie cechy bałaganu wygenerowanego celowo, jako że w mętnej wodzie najłatwiej jest zarobić.
Chodzi o podpis kwalifikowany, którym obowiązkowo trzeba deklaracje podpisać i nie rozumiem, dlaczego bezpłatny i wygodny podpis „epuap” nie jest tutaj uznawany. Prawdopodobnie chodzi o to, aby dać zarobić bliżej nieokreślonym specom, na każdym etapie procedury, nawet w trakcie składania elektronicznie już wypełnionego i podpisanego formularza, a procedura tak jest zorganizowana, że do bólu wykorzystuje psychologiczne ograniczenia i nakazuje płacić przy każdej bramce (stwierdzenie, że „epuap” nie jest podpisem kwalifikowanym jest wyłącznie arbitralne i przypomina raczej tupnięcie nóżką rozkapryszonego dziecka, które powiada, że tej zupy jeść nie będzie, bo nie). Do tego jeszcze absolutnym informatycznym laikom nakazano tworzyć rzeczywistość w formacie xml, albo xsd, co z konieczności kieruje ich do uprzywilejowanych i zmusza do wydawania pieniędzy za usługę, a jest to działanie celowe, bo na tym poziomie zarządzania przypadki się nie zdarzają.
W taki to sposób zlikwiduje się mnóstwo drobnych przedsiębiorców (szczególnie takich, których rynek pracy zmusił do działalności w ramach samozatrudnienia) i niewielka grupa znawców xml, czy też xsd zorganizuje tak społeczeństwo, aby pozostali wśród przedsiębiorców ci, którzy cośkolwiek z informatyki kumają, a na dole rzesza niewolnicza do wykonywania prac najgorszych i najcięższych, w dodatku na czarno, bo przecież żadnego formularza ci biedacy nie będą potrafili wysłać. Historia społeczna zaplątała się po raz kolejny w spirali. Wróciło wraz z paleniem książek w Gdańsku średniowiecze ubrane tym razem w informatyczny habit. Zapomniano jednak o zasadzie wolnego wyboru i nie pozostawiono możliwości składania druków na papierze, no bo po co biedakom otwierać jakieś furtki?
Dodaj komentarz