Pod koniec kwiecia lat moich, kiedym to już zdążył przetrawić porażki i parę mizernych wygranych, zaczynam zauważać istotność i coraz mniej we mnie strachu. Pozwala to, niekiedy, na pewną jasność, a może i agresywność opinii. Dotyczą one stopnia ugotowania jajka na śniadanie, albo sposobu wyrażania myśli w telewizornii, gdzie coraz częściej słyszę słowa, których znaczenia nie znam. Zastanawiam się komu pomaga użycie terminu fake news, czy też checklista, jeżeli odbiorcą bywa rolnik spod Biłgoraja.
Otóż przestaję wierzyć w wartość tradycyjnych podziałów, a wychowano mnie w epoce klasy robotniczej. Słysząc nieustannie, jak jedni drugich wyzywają od lewactwa, czy prawictwa, stwierdzam obecność wirusa z każdej strony. Przypominam sobie niekiedy, iż uchwalono w tym kraju ustawę o ochronie języka narodowego, ale tutaj uchwala się ustawy po to, aby coś szybciej zadeptać. Zastanawia mnie, przy tym, czy w ogóle ktoś słowa rozumie w epoce zwycięstwa obrazków.
Codziennie dokonuję aborcji pewnych myśli pisząc moje zastanawianki i odnoszę się nieustannie do Dekalogu. Jeżeli raz Pan powiedział: „nie zabijaj” ( a dotyczy to każdego, niezależnie od momentu) i jeżeli każdy z nas ma się stawić przed Jego sądem, to po co mieszać do tego Państwo? Dekalog, wolna wola i odpowiedzialność pokazują, jak ogromną porażkę ponoszą dnia każdego nasi duchowi przewodnicy, jeżeli o pomoc prosić muszą świeckiego policjanta. Pod koniec kwiecia lat moich widzę wyraźnie, że jedyny dopuszczalny ludzki podział dotyczy głupoty i mądrości, a boję się, że wygrała ta pierwsza.
Dodaj komentarz