Taka to jest ta doktryna. Drobny żulik terroryzuje okoliczny kwartał, pretendując, iż jest dla jego mieszkańców wybawieniem przed inną złodziejską hołotą. Swoich zauszników sowicie nagradza, ze złodziejskich łupów. Okolice boją się drania, bo ma rakiety, a on wie, że oni się boją.
On lubi, kiedy inni się boją. Strach napełnia mu kabzę, nie może więc zrezygnować ze straszenia. Poza tym przestraszonych zauszników opanował syndrom sztokholmski. Im bardziej czują się bici, tym bardziej żulika uwielbiają.
Ma swoich ukrytych wielbicieli także wśród przeciwników. Niektórzy ośmielają się nawet mu wygrażać obiecując siły pokojowe i tworząc w ten sposób preteksty. Bo trzeba je mieć, aby używać rakiet. Rakiety wsparte pretekstami pomagają zdobywać nowe kwartały, a tam osadzać kolejnych zauszników, niekiedy wśród ukrytych wielbicieli werbując.
Dodaj komentarz