Po raz pierwszy w historii, w miłującej demokrację Wspólnocie jeden w krajów członkowskich zamyka do więzienia przeciwników politycznych. Nikt nie protestuje. Wszyscy uznają to za rzecz zwyczajną. Flaki się we mnie przewracają, chociaż Bilbao bardzo jest fotogeniczne.
W moim pięknym kraju barbarzyńcy zrywają tablice pamiątkowe po nieboszczykach. Rozbijają pomniki, bo przestaje podobać się przeszłość, albo trzeba odwrócić uwagę od teraźniejszości. Uważający się za chrześcijan chcą ustawą odebrać ludziom wolną wolę, zapominając, że za grzechy swoje każdy z nas płaci indywidualnie i oddzielnie i że odbywa się to po śmierci, nic więc do tego nie mają ani ustawy, ani Parlament. Ukrywający się za ustawową fasadą Kościół odbiera w ten sposób Bogu co boskie, myląc go z Cezarem.
Widziano w okolicy bociana, co wcale nie odwraca mojej uwagi od aresztowania Puigdemonta. Z ziemi wyłażą tulipany wystraszone nocnymi mrozami, pies Maniek stara się zaprzyjaźnić z żurawiami, które przychodzą prawie na podwórko. Nadchodzi wiosna, może nie dla Hiszpanów, czy Katalończyków, mojego kraju nie wspominając, jako że każdy żyje sam w sobie, chociaż nie tylko dla siebie. W światach równoległych, natomiast, (wzbogaconych ostatnio o Hawkinga) nie zamierzają zdejmować żadnych pomników.
Dodaj komentarz