Chyba wiem, co rajcuje koty. Obserwowałem dzisiaj leżącą z przednimi łapami pod brodą kotkę, na parapecie w oknie nad sadem, ogon w dół miarowo w prawo i w lewo i olśniło mnie. Koty to futrzaki, które zazdroszczą ptakom latania. Godzinami wypatrując na niebie, pomiędzy chmurami, wcale nie szukają tam bóstw, jako że widzą marzenia.
Marzą o lataniu, czyli o skrzydłach. Być może dlatego, póki młode i zręczne, wdrapują się na najwyższe drzewa i wcale nie chodzi im o jakieś tam polowania. One chciałyby zawisnąć w powietrzu, pofrunąć gdzieś przed siebie. Niechcący niekiedy coś upolują, ale to tylko niechcący.
I tak pewien prezes uwierzył w marzenia swojego kota. Też chciałby mieć skrzydła po to, by światu udowodnić, że ciągle potrafi ukraść zawisły wysoko księżyc (bo najwyższym dlań wzorcem są zbójeckie dokonania złodziei). Niestety zapomniał, że nie tylko skrzydeł nie ma, a kocie marzenia przysługują wyłącznie ogoniastym. Dlatego po nocach siedzi i z kotem w oknie wypatrując, na skrzydła na próżno czeka; ot taki ni kot, ni prezes, ni wydra.
Dodaj komentarz