„Z mojego punktu widzenia, jako wierzącego w Boga, błędem jest zaprzeczanie Jego istnieniu lub odrzucanie Go. Ale gorzej jest ignorować Boga i wszystko, co dotyczy Boga, do tego stopnia, że jest tak wielu ludzi, których nie obchodzi to, co myślą, mówią lub robią, biorąc pod uwagę to, czy Bóg tego chce lub nie chce, albo czy Bóg to powiedział, a może nie powiedział.„
„Kościół żyje, całkiem naturalnie, wieloma rzeczami, które są bardzo fundamentalne. Wśród nich są jednak także rzeczy, które zaprzeczają temu, co powiedział i zrobił Jezus, będący Słowem i Synem Bożym.„
Prawdą jest, że mówi się także o aspektach związanych z religią. Ale dlaczego? Dość często religia kojarzy się ze świętami: Wielki Tydzień, Boże Narodzenie, święto Patrona w parafiach i miasteczkach, pielgrzymki i procesje przy ich okazji, chrzciny, komunie, wesela i pogrzeby itd., itp. To wszystko interesuje wiele osób. Ale gdzie i czym jest to zainteresowanie? Nie trzeba dużo myśleć, aby zdać sobie sprawę, że „ludowa religijność” interesuje wielu ludzi bardziej z powodu świąt niż z powodów ściśle religijnych, ponieważ jest przeżywana i celebrowana. Wszyscy to rozumieją i nie wymagają wielu wyjaśnień.
I niech będzie wiadomo, że mówiąc o tym, mam na myśli nie tylko samego Boga, ale, oprócz Boga, tych, którzy go oficjalnie reprezentują: duchownych. To, co myślą lub mówią duchowni, każdego dnia jest coraz mniej interesujące dla znacznej większości populacji. No, chyba że duchowny zrobi lub powie coś ekstrawaganckiego.
W każdym razie istnieje niekwestionowany fakt: problemy, które nam zagrażają i przytłaczają, narastają do tego stopnia, że z każdym dniem przyszłość ludzkości, ziemi i życia staje się coraz bardziej wątpliwa i przytłaczająca. I jako że tak jest, czym jest religia i jaki wkład w religię wnoszą ludzie, jako odpowiedź na wiele problemów, które mają w swoim życiu i dla których nie znajdują rozwiązania ?
W tej krótkiej refleksji ośmielę się zaproponować punkt wyjścia, który może otworzyć horyzonty światła. Chcę to powiedzieć: chrześcijaństwo od wieku III aż do wieku VIII żyło i zarządzało Kościołem w sposób, który po tylu stuleciach spowodował nieuporządkowany zamęt. Zamieszanie polega na tym, że wymieszano i połączono Ewangelię Jezusa z religią wywodzącą się z judaizmu i z tym, jak życie wyglądało w epoce Cesarstwa. Do teraz to połączenie „religii” i „Ewangelii” nie zostało jeszcze uporządkowane. Dlatego Kościół żyje w sposób naturalny wieloma rzeczami, które są bardzo fundamentalne, a które zaprzeczają temu, co mówił i robił Jezus, będący Słowem i Synem Bożym. Te rzeczy właśnie kosztowały Jezusa życie.
O czym mówię? O „władzy” i konkretnym sposobie jej sprawowania. O „pieniądzach” i ciemnych relacjach, jakie Kościół ma z nimi. I o „relacjach międzyludzkich”, na które Kościół pozwala i które utrzymuje, a które nie mają nic wspólnego z „równością” i „dobrem” we wzajemnej miłości, której Kościół nie praktykuje.
Przed decyzjami kościelnymi jest Ewangelia, w której Bóg nam się objawił. Dopóki Kościół nie postawi Ewangelii w centrum życia, chrześcijaństwo nie będzie w stanie zapewnić rozwiązania, którego ten świat i w tej chwili potrzebuje.
Tłumaczenie: Andrzej Szadkowski
Dodaj komentarz