Miłość do cierpiących Ukraińców jest wspaniała, lud nasz pokazuje się światu z najlepszej strony. Wszystko jednak ma swoje ale. Zadaję sobie coraz częściej pytanie, na które wolałbym nie znaleźć odpowiedzi. Co będzie, jeśli miłość, wspaniałomyślność i dobroć znudzą się, bo często tak w historii bywało?
Z drugiej strony skrajne postawy pokazują pazurki i nagle wszystkich członków jakiegoś narodu chcielibyśmy unicztożyć, bo nam nie pasują do koncepcji. Wyrzucać zaczynamy ludzi z kolejki, bo nie podoba nam się ich język. Nagle przypominamy sobie, że jakieś przywileje nam tylko się należą. W końcu jesteśmy Pawiem i Papugą i światu daliśmy Papieża.
Papież Franciszek też przestaje się nam podobać, bo przypomina, że zło schowało się w nas wszystkich. Etykę i przykazania uznajemy zgodnie z doraźnym interesem. Fatima niech będzie dla tych, co obok grzeszą, nam natomiast odpowiada tylko sen o potędze ukryty w przepowiedniach księdza Klimuszko. Dlatego wstając każdego ranka boję się, że zniknę z powodu wszechobecnej głupoty.
Dodaj komentarz