Otóż to. Osobniczka/osobnik posiadłszy większą dozę ambicji stają się szczurami silniejszymi i sprytniejszymi, w wyobraźni swojej goszczą pomysły nie z tej ziemi i gonią gdzieś do przodu jak odrzutowce jakieś. Samiec/samica alfa. Przywódcy. Radośni, albo sfrustrowani, a jednak zawsze twórcy, a jako tacy członkami elity się stają, wybrańców, którzy sami z siebie wybrani manipulują, lub będą manipulować innymi. Oto, więc, blogerzy (czy tego chcą, czy nie, takimi są i basta).
Na powstanie nowej elity, w której łatwo zaistnieć i jeszcze łatwiej zniknąć (samooczyszczenie niepozwalające na twardnienie struktury, na gnicie, jak to w starych elitach bywało). Oderwać można się dzięki inteligencji i uporczywej pracy. Bloger coś o tym wie, siedząc każdego ranka nad klawiaturą i zmuszając zaspany mózg do myślenia. Poważnie pojmujący świat bloger publikuje nieomal codziennie, do tego robi to z własnej, tylko własnej, woli. Nikt go do niczego nie zmusza. Jest wolny, jak ptaszęta.
O wiele przecież ważniejszą jest dyskusja nad etycznym przesłaniem członkostwa w elicie, niż rozważanie, jak wiele błędów ortograficznych można na stronie pomieścić. Elita, przecież, to szlachectwo, a noblesse oblige. I to by było, tym razem, zupełnie na tyle.
Dodaj komentarz